poniedziałek, 2 lipca 2012

Nuda początkiem wszystkiego?


         Cały pomysł gdzieś się tlił w środku od dzieciństwa. Pomysł na życie czy raczej marzenie o sposobie na życie. Tylko, że takie marzenia ma wielu z nas a realizują je nieliczni. Dość długo  siedziało we mnie przekonanie, że i ja będę jedną z tych osób co marzą sobie do końca życia. Ciągle na coś brakowało i nadal brakuje pieniędzy a niestety świat jest okrutny i bez pieniędzy nie pozwala żyć. To już nie te czasy, że można było zbudować chatkę pod lasem lub w lesie, i żyć z tego co matka natura dała. Teraz są urzędy, ZUS-y  i inne „przyjemności” czyhające na marzycieli J
          Zatem zaczęło się niewinnie, od nudy. Siedząc po pracy w dużym mieście, niespecjalnie zainteresowana miastem, pubami, imprezami i tego typu rozrywkami, postanowiłam dla zabicia nudy coś robić. Malowanie i rysowanie troszkę mi się znudziło i zaczęłam szperać w Internecie. Decoupage – to było to, co mi się na pierwszy rzut oka spodobało i wciągnęło mnie na tyle, że zaczęłam się sama uczyć z opisów jakie znalazłam w necie. Po pierwszych próbach mniej czy bardziej udanych zaczęłam robić bombki na choinkę dla znajomych bliższych i dalszych, dla rodziny i tak dalej i tak dalej. Niby to nic twórczego (w porównaniu z grafiką czy malarstwem) a jednak przyniosło mi to dużo przyjemności. Skoro coś sprawia frajdę, czemu tego dalej nie robić?  Pierwszy rok, drugi rok, trzeci.



moje pierwsze bombki....


         No i to był początek myślenia, że skoro wszyscy, którzy mieli okazję oglądać moje prace, są pozytywnie nastawieni, niektórzy wręcz zachwyceni, Skoro wszystkim się podoba, to może jednak z tego dałoby się kiedyś, jakoś żyć? No ale od bombek do całej reszty była jeszcze długa droga….. a po drodze doszedł jeszcze ktoś kto pomaga nie tylko psychicznie J

Moja Perła...


Teraz kiedy mamy już wymarzony dom daleko za wsią, dwa kiciusie przeflancowane skutecznie z miasta,  motyle, żurawie, pliszki, zające, lisy, borsuki, sarny, bobry…. I szerszenie, brrr, to w zasadzie jedyne czego jeszcze potrzebujemy to móc żyć na tej wsi i pracować, i jak najrzadziej wyjeżdżać do miasta.  Moja Perła żyje już tutaj od roku. Ja dopiero przygotowuję się do „powrotu” i nie mogę się już doczekać. Pomysły roją mi się w głowie i wiem, że nawet jeśli będzie ciężko zacząć, to damy radę. Nie ma planu B.

Zima w domu - motyl karmiony przez nas wodą z cukrem...:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jaja wielkanocne 2022

 Dzisiaj wrzucę w zasadzie tylko fotki nowych wzorów jaj na ten rok. Może jeszcze coś dorobię? Zobaczymy na ile czas pozwoli. Ze zdrowiem te...